Baby Driver

W roli głównej: Subaru Impreza WRX

Choć „Baby Driver” teoretycznie jest filmem akcji z elementami thrillera i komedii, ogląda się go jak pełnoprawny musical, w którym role tancerzy odgrywają rozpędzone samochody, a ulice są jedną wielką sceną. W filmie Edgara Wrighta muzyka jest jednocześnie paliwem narracji i całej opowieści, a poszczególne sekwencje to prawdziwa maestria montażowej inżynierii. Efektem jest arcydzieło timingu, które nawet Terence’a Fletchera z „Whiplash” wpędziłoby w kompleksy. I podczas seansu trudno tylko opędzić się od myśli, że gdyby inni twórcy szeroko pojętego kina akcji mieli choć jedną dziesiątą energii i kreatywności Wrighta, to świat kina byłby znacznie lepszym miejscem. [Grzegorz Fortuna]

Zapisz się

Zapraszamy do zapisów do naszego newslettera by otrzymywać najnowsze dane.